Siedząc na dachu, o zachodzie słońca szukała wzrokiem jego ciemnej sylwetki skaczącej po budynkach, bo przecież doskonale wiedziała jak nie cierpi ulicznego tłumu.
Najlepiej
czytać przy podkładzie muzycznym: "Passenger - Let Her
Go"
__________________________________________________________________________________________
Wrócił. Czuła to całą sobą.
Przepełniona nadzieją odliczała dni do ich spotkania odkąd dostała list.
Krótki
i obojętny, niemal emanujący chłodem.
Zupełnie jak jego autor, ktoś mógłby powiedzieć. Jednak ona doskonale
wiedziała, że to nie prawda. Wystarczyła drobna chwila we dwoje aby mogła
zatopić się
w spojrzeniu jego czarnych oczu i
wyczytać z nich wszystko. Słowa, których nie wypowiedział, uczucia, których
nigdy nie zadeklarował. Wisiały w powietrzu ciężkie jak cisza przed burzą a
jednocześnie lekkie niczym pierze zawieszone w przestrzeni podczas poduszkowej
bitwy.
Więc czekała spokojnie wypatrując go z
kuchennego okna lub tego w szpitalnym gabinecie. Siedząc na dachu, o zachodzie
słońca szukała wzrokiem jego ciemnej sylwetki skaczącej po budynkach, bo
przecież doskonale wiedziała jak nie cierpi ulicznego tłumu. I chodź coś
krzyczało i skręcało się w jej wnętrzu to nie biegła mu naprzeciw. Nie była już
małą dziewczynką, która o swoich uczuciach musiała powiadomić cały świat tylko
żoną i matką. Dlatego stoi teraz w kuchni wykańczając jego ulubioną potrawę i
parząc zieloną herbatę w dwóch czarkach.
Lekki, wieczorny wiatr wdziera się do
salonu przez otwarte, balkonowe drzwi i szarpie wątłymi zasłonami. Chłód
sprawia, że po ramionach przebiegają dreszcze a mimo to zostawia wejście
otwarte, bo Sasuke zawsze wchodzi właśnie nimi. Wkrada się do własnego domu, do
ich domu niczym intruz. Mówi, że to przyzwyczajenie z czasów, gdy był zbiegiem
i jest ciężkie do wykorzenienia. W sumie Sakura nawet nie próbowała tego
zmienić. Nadawało to ich spotkaniom klimat potajemnego romansu, pewnej
młodzieńczej przygody. Z resztą, uwielbiała moment, gdy bezszelestnie zjawiał
się w pomieszczeniu a zaskoczenie rozlewało się przyjemnym ciepłem po jej
ciele.
I tym razem nie zawiódł.
Kroiła plasterki imbiru do herbaty, gdy
zjawił się tuż za nią. Od jego ciała biło przyjemne ciepło. Odłożyła nóż
przymykając oczy i wciągnęła powietrze wraz z jego cudownym, męskim zapachem.
Opadła kilka milimetrów do tyłu aby oprzeć się o jego umięśniony tors. W
kompletnej ciszy słyszała jego spokojny oddech i miarowe bicie serca. Czuła jak
poruszają się jego mięśnie, gdy podnosi rękę i kładzie silną, kościstą dłoń na
jej talii. Odwraca się do niego powoli, napawając bliskością. Zadziera głowę by
spojrzeć w ukochane, bezdenne oczy męża i zapomina o całym świecie. Cała
pustka, wywołana brakiem małżonka, tęsknota, uwielbienie wszystkie swoje
odczucia dostrzega w jego spojrzeniu. Wydaje się jakby odbijały się w karych
tęczówkach mężczyzny niczym zwierciadle, a przecież były jego uczuciami do
Sakury.
Zniżył głowę by ją pocałować,
delikatnie musnąć wargami jej pełne usta, powitać, odnowić obietnicę, rozpalić
pragnienie. Kolejny całus w szczękę, jeden złożony na szyi i ostatni na
obojczyku. Niczym drobny ceremoniał.
W ciszy przeszli do salonu jak zawsze
zostawiając parujące napary i posiłek. Leżąc na kanapie,
w delikatnym blasku rozpalonych świec,
wtuleni w siebie napawali się bliskością, intymną więzią, która splotła ich
dusze. Brak słów, brak zbędnych dźwięków. Na to będzie jeszcze czas. Za chwilę,
jutro, kiedy indziej. A teraz trwają w miłosnej ciszy. Liczą się tylko
niewielkie gesty. Przejechanie koniuszkiem nosa po jego policzku, rysowanie
palcem niewidzialnych znaków na jej ciele, ciche pomruki szczęścia, bawienie
się różowymi kosmykami włosów.
Chwila zapomnienia, która trwa wiecznie
a jednak tylko moment. Która pryśnie niczym mydlana bańka przy najbliższym
wschodzie słońca by pojawić się znów za dzień, tydzień, miesiąc.
Malutki rytuał powitania i pożegnania i
jego niemej obietnicy, że zawsze powróci do ich małego raju.
Ciężkie
jest życie szczęśliwego pisarza.
Kiedy życie Ci nie idzie, świat staje do góry nogami a wszechświat pluje na głowę, to masz o czym pisać. Wyrzygujesz z siebie fale hejtu, tandetnego przebrania dla rozpaczy i smutku, próbujesz się otumanić historiami, kiedy tworzysz, zlać w jedność z bohaterami i uciec, byle dalej.
Kiedy życie Ci nie idzie, świat staje do góry nogami a wszechświat pluje na głowę, to masz o czym pisać. Wyrzygujesz z siebie fale hejtu, tandetnego przebrania dla rozpaczy i smutku, próbujesz się otumanić historiami, kiedy tworzysz, zlać w jedność z bohaterami i uciec, byle dalej.
Kiedy za
to czujesz lekkość żołądka bynajmniej nie spowodowaną jego opróżnieniem a
najzwyklejszym szczęściem to chcesz kolorować wszystko w pastelowe barwy i
przystrajać koronkami oraz malować tęczę na szarym, smogowym niebie z grzbietu
pudrowego jednorożca. Więc cóż pozostaje? Piszesz jakiś fragment rozmemłanego
romansidła słuchając smutno - melancholijnej piosenki, zapętlonej i za chwilę
znienawidzonej do porzygu.
_______
Oto i są
pierwsze wypociny po pierwszej sesji. Powstały dużo przed tym jak założyłam
blog jednak w ramach małej niespodzianki i zapychacza wrzucam to też tu,
specjalnie dla Was ;)
Tekst jest miękki niczym rozgotowany makaron jednak mi się podoba i mam nadzieję, że Wam również.
Tekst jest miękki niczym rozgotowany makaron jednak mi się podoba i mam nadzieję, że Wam również.
Jak przyjemnie się to czytało!
OdpowiedzUsuńZbudowałaś fajne napięcie, gdy Sasuke się pojawił i to było takie... mrrr ♥ Szkoda tylko, że takie krótkie, ale za to ładnie napisane. Choć nie ukrywam, że rzuciły mi się w oczy błędy interpunkcyjne, ale i tak spodobał mi się ten tekst. Taki pozytywny, naprawdę przyjemny.
Pisałaś w notce powitalnej, że już prowadziłaś blogi. Czy przypadkiem nie publikowałaś już kiedyś czegoś pod tym samym pseudonimem? Bo coś mi się wydaje, że Cię kojarzę.
Mam nadzieję, że niebawem uraczysz nas jeszcze jakimś dłuższym opowiadaniem, nie tylko o-s. :)
Pozdrawiam! ♥
Oh dziękuję bardzo! Czytać tak miłe słowa od nowego czytelnika to na prawdę cudowne uczucie :3
UsuńNiestety interpunkcja to mój wróg już od bardzo dawna i mimo starań i chęci jakoś ciągle nade mną wygrywa :/
Bloga prowadziłam konkretnie jednego ale było to bardzo dawno temu i pod zupełnie innym pseudonimem ;) Ogólnie przygodę z pisaniem zaczęłam jako Inoue, potem przez lata byłam aktywna (głownie na portalu deviantart.com jako Jezzi01) aż w końcu "ewoluowałam" w Kropcie. Może to być zwyczajna zbieżność nazw.
Jak najbardziej w planie jest dłuższe opowiadanie (pierwotnie jednopartówka ale już wiem, że będzie miało dwie części). Wszystko zależy od tego jak szybko się wyrobię z pisaniem ;) Mam nadzieję, że już w ten weekend się pojawi ale nic nie mogę obiecać!
Ee, spokojnie! Też mam problemy z tą przeklętą interpunkcją xD
UsuńNo cóż, najwidoczniej kojarzę kogoś innego o tym samym pseudonimie, chciałam się jednak upewnić ;)
W takim razie czekam niecierpliwie!
W takim razie pędzę pisać ;)
UsuńTo teraz mi się Inoue kojarzy xD I mnie to zaciekawiło xD
OdpowiedzUsuńMoją opinię poniekąd o tym OS znasz (z dA). Ale napiszę jeszcze raz (przeczytałam to jeszcze raz, bo to jest takie cudowne).
Ten krótki OS jest wszystkim. Ot tak po prostu. Bo czytając go, aż całą sobą, WSZYSTKIM, czuło się te uczucia, tę miłość. Nie ukrywam, że na ten moment to moje ulubione SS. Mogę to czytać i czytać a za cholerę mi się to nie znudzi. Każdy ma inną wizję powrotów Sasuke do domu, a Ty tym krótkim oneshotem zmiotłaś je wszystkie. Nawet jestem skłonna wykrzyczeć, że to co napisałaś to 100% prawda i dokładnie tak było.
Zawsze zbytnio się emocjonuję, jak czytam coś dobrego. A to jest dobre, nawet bardzo dobre!
Jeszcze Twoja poprzednia historia mi została. Ale nadrobię i ją. Postaram się także napisać jakiś logiczny komentarz, bo u mnie z nimi różnie bywa.
Ach... rozpływam się. Pokochałam to.
Pozdrawiam ♥
Ohh! Nawet nie wiesz jak wielką radość mi sprawiłaś tym komentarzem. Na prawdę jestem zachwycona i zaszczycona, że komuś się to podoba.
UsuńPisząc to, miałam właśnie nadzieję na zrobienie czegoś bardzo realistycznego i prostego. Chociaż nie do końca pamiętam okoliczności powstania to zapewne było to po sesji komedii romantycznych lub fanfików :D
W takim razie czekam na relację z czytania poprzedniej partówki :)
Gdyby moje początki pisania były takie jak Twoje... <3 byłabym o niebo lepsza (tego jestem pewna). Fajne są one-shoty z dwóch powodów: raz - wyrzucasz z siebie swoje uczucia, emocje czy ból taka terapia za darmo, a dwa - przecież można zawsze one-shota zamienić w historię, jeśli tylko wpadnie do głowy. Nic nigdy nie stoi na przeszkodzie! Cóż, czytało się miło i przyjemnie. Dało się wyczuć intymność, ale także dużo smutku i pomimo, że nie jest to nic długiego przenosi do krainy marzeń i fantazji :) Cóż, teraz cieszę się, że dłuższa partówkę zostawiłam sobie na potem!
OdpowiedzUsuńKochana rozwiniesz się na niesamowitą pisarkę! Zazdroszczę talentu! Całuję i na pewno dam znać co sądzą o "Uwięzonej w krysztale"! <3
*Za literówki szczerze przepraszam:p
UsuńHej! Miło, że znalazłaś czas żeby tu wpaść :3
UsuńWłaściwie to nie są początki pisania, mam za sobą sporo lat jednak dopiero teraz zdecydowałam się na bloga z partówkami SasuSaku :)
Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się ten one-shot. Nie mogę się doczekać Twojej opinii o drugim opowiadaniu. Mam nadzieję, że do końca tygodnia uda mi się nareszcie uporać z kolejnym opkiem chociaż na razie nic na to nie wskazuje niestety :/
Mam nadzieję, że Twój osąd się spełni! Nic by mnie tak nie uszczęśliwiło jak wydana kiedyś własna książka, chociaż niestety dużo lepiej idzie mi pisanie fanfiction niż wymyślanie własnej historii, bohaterów itp. Ale cóż, warto pomarzyć. Prawda?
Ściskam i pozdrawiam! Do następnej notki (u mnie lub u Ciebie ;) )
Jak dla mnie może i miękki jak makaron, ale bardzo dobry makaron. To było urocze, przepełniające oczekiwaniem, tym dreszczem emocji, gdy nadejdzie to, czego się oczekiwało. Po prostu cudowne! Tak bardzo pasujące do osoby jaką jest Sasuke i Sakury, która zmieniła się przez niego.
OdpowiedzUsuńRozpływam się!
Dziękuję za komentarz!
UsuńNa prawdę znaczy od dla mnie wiele <3